"Porady na zdrady" - wywiad z M. Popowskim, autorem poradnika

„Porady na zdrady” to książka dla każdej pani, która nie chce jako ostatnia dowiedzieć się o tym, że ma rogi. Seksualna niewierność to oficjalny powód co czwartego rozwodu w Polsce. Marcin Popowski, detektyw i autor poradnika opowiada dlaczego zdecydował się oddać w ręce kobiet poważną broń do walki ze zdradą.
/ 31.03.2010 07:35
„Porady na zdrady” to książka dla każdej pani, która nie chce jako ostatnia dowiedzieć się o tym, że ma rogi. Seksualna niewierność to oficjalny powód co czwartego rozwodu w Polsce. Marcin Popowski, detektyw i autor poradnika opowiada dlaczego zdecydował się oddać w ręce kobiet poważną broń do walki ze zdradą. 

Co skłoniło Pana do napisania porad dla zdradzanych kobiet?
 Powodów jest siedem i wszystkie wymieniam we wstępie do książki "Porady na zdrady. Podstawy detektywistyki dla żon i narzeczonych". Trzy najważniejsze. Po pierwsze: kobiety, gdy podejrzewają partnera o niewierność, i tak wszczynają jakieś postępowanie śledcze: sprawdzają kieszenie męża, próbują się dobrać do jego telefonu czy komputera. Najczęściej robią to zupełnie nieprofesjonalnie, kierowane emocjami, a ja chciałbym, żeby działały skutecznie, bez wpadek, bez uruchamiania lawiny zbędnych oraz nieprzyjemnych konsekwencji. Po drugie: wielu kobiet nie stać na usługę zawodowego detektywa, a wyjątkowo potrzebują pomocy, bo są w naprawdę koszmarnej sytuacji. Tym paniom życzę szczęścia - oraz wręczam narzędzia, aby same zrobiły dla siebie, ile tylko możliwe oraz najlepiej jak się da... Bo nie da się korzystnie, szybko oraz inteligentnie rozwieść z mężem - rasowym łobuzem - bez fachowo sporządzonej dokumentacji jego zdrad. Nie popieram draństwa: znęcania się nad kobietami, krzywdzenia dzieci, terroryzowania otoczenia. Świata nie naprawię, ale staram się pomóc w inny sposób - wręczając ofiarom wędkę zamiast ryby... I namawiając, aby samodzielnie zajęły się porządkowaniem własnych spraw. Po trzecie: każda kobieta, która wynajmuje prywatnego detektywa, w ten czy inny sposób musi mu udzielić czynnej pomocy.

Zdrada rzadko bywa elegancka. Jak przedstawił ją Pan w swoim poradniku?
Ten poradnik pokazuje, w jaki sposób zrobić to dyskretnie i elegancko  Jest swego rodzaju prowokacją napisanie podręcznika kreciej roboty dla skrzywdzonych - i wyśmiewanych (bo ofiary zdrady nie cieszą się prestiżem) ofiar. Podręcznika kontr-metod na metody, którymi mężczyźni od lat posługują się, żeby zdradzać. A na jaki problem trzeba zwrócić uwagę? Na kryzys małżeństwa jako instytucji - oraz jako każdego związku z osobna. Na problem osłabienia więzi małżonków, który prowadzi do zdrady - na potrzebę profilaktyki, ratowania wspólnego życia oraz świata wspólnych dzieci, póki jeszcze sprawy na boku nie zaszły za daleko... Po czwarte, od dziecka uczono mnie, że kobiety to płeć słabsza, której należy się pomoc i szacunek. Nie pomagam wyłącznie kobietom, miałem też wiele spraw, gdzie zleceniodawcami byli mężczyźni. Ta pozycja, skierowana do kobiet, jest dopiero pierwszym poradnikiem, który powstał, planujemy jednak udzielenie kilku porad również mężom. Biorąc pod uwagę, kto z kim i kogo zdradza, uważam że podział jest prawie równy. Bycie żoną w polskim prawie jest trudne, a bycie osobą w trakcie rozwodu przy pełnej złośliwości ze strony partnera, to już istny horror. Czemu nie ułatwić potrzebującym przejścia tej drogi?
Jak ocenia Pan ich świadomość odnośnie zdrady?
Najwyżej oceniam świadomość - i znajomość swojego problemu - u kobiet, które przyszły wynająć detektywa. Niejednokrotnie wiedzą, z kim, gdzie, jak o od kiedy są zdradzane - pozostaje kwestia zdobycia dokumentacji. Jeżeli chodzi o świadomość zdradzanych kobiet - najlepszej odpowiedzi udzielają badania prof. Izdebskiego. W Polsce tylko 4,2% partnerów takich osób, które żyją podwójnym życiem w ogóle podejrzewa, że może padać ofiarą zdrady. Innymi słowy - zainteresowani dowiadują się ostatni. Natomiast kobiety jako płeć mają wyśmienitą świadomość zagrożenia zdradą: od czasów jaskiniowych to niebezpieczeństwo figuruje na pierwszym miejscu ich lęków. Jednak, gdy przychodzi co do czego, kobiety ze wszystkich sił odpychają od siebie myśl, że mogą być zdradzane. Że to może być problem tej konkretnej osoby - mój własny - że zdradzać może ten konkretny, obdarzony zaufaniem, jedyny i ukochany mąż. To typowe myślenie wielu kobiet – przecież ON MNIE nigdy nie okłamie! A fakty temu zaprzeczają - z badań prof. Starowicza wynika, że 50% mężczyzn w Polsce zdradziło chociaż raz. Jak to skomentować? Nie wiem.

Ile czasu zajęło gromadzenie materiałów?
Książka "Porady na zdrady. Podstawy detektywistyki dla żon i narzeczonych" stanowi pokłosie 15 lat mojej pracy zawodowej w zawodzie detektywa oraz (w sumie) dziesiątki lat obserwacji życia w otoczeniu: obserwacji moich oraz współautorki Iwony L. Koniecznej, pisarki, scenarzystki i reporterki, która zna problem z innych punktów widzenia.

Czy trudno wykryć zdradę?
To bardzo złożony, wieloaspektowy problem… Zdrada zdradzie nierówna: co innego jednorazowy skok pana Kowalskiego w bok z koleżanką na delegacji, a co innego romanse Tigera Woodsa z setkami prostytutek, przez całe lata. Ale prywatnie nie uważam za trudnej do wykrycia żadnej zdrady: przeciętna żona, jeżeli opanuje emocje i dostanie sensowne instrukcje, daje sobie z tym radę bez specjalnych kłopotów. Problemem jest natomiast z udowodnieniem zdrady, z jej udokumentowaniem.

Czy "Porady na zdrady" mogą zmienić nastawienie kobiet do poruszanego problemu?
Chcemy w to wierzyć. Po to powstały. Ale bądźmy realistami. Biblia została wydrukowana w miliardach egzemplarzy. I od dwóch tysiącleci namawia: nie zdradzaj, bądź wierny! Nie cudzołóż! Dlatego też nasza książka, niestety nie przebuduje stanowiska wszystkich kobiet, które chowają głowę w piasek. Nie uratuje wszystkich zagrożonych małżeństw, którym radykalna kuracja metodami detektywistycznymi dopomogłaby uniknąć rozwodu.
Dlaczego "Kłamcy zdradzają a zdradzani kłamią"?
Kłamstwo to sprawne narzędzie do osiągania pokątnych celów oraz unikania niepożądanych konsekwencji własnych zachowań: ukrywania sekretów, manipulacji otoczeniem. Udane kłamstwo wbija w przeświadczenie, że każdy nieuczciwy czyn pozostanie bezkarny. Stąd tylko krok do zdrady - która kusi nieustannie - do której są setki okazji. Dlatego kłamcy zdradzają, a zdrajcy kłamią. A propos - zdradzani też kłamią. Wszyscy przecież kłamią: winni czy niewinni, co najmniej dwa razy dziennie.

Po lekturze książki można odnieść wrażenie, że każdy mężczyzna prędzej czy później zdradzi. Czy to nie zbyt mocne uogólnienie?
Nie odpowiadam za wrażenia, które ktoś odnosi, to zbyt wielka odpowiedzialność (śmiech) Mogę odpowiadać jedynie za nasze słowa. W książce napisaliśmy zaś, że każdy mężczyzna prędzej czy później może zdradzić: może mieć chęć, możliwości oraz okazję. Na pewno nie jest to uogólnienie. Czysta prawda: zdrada to jeden z głównych motorów ewolucji... Dlatego czujność kobiety jest więcej niż wskazana, jeżeli chce dożyć diamentowego wesela z tym samym mężczyzną.

Mężczyźni nie czują się z tego powodu zaszczuci?
Nie wiem, z jakiego powodu mężczyźni mieliby się czuć zaszczuci. Wszyscy na pewno - nie. Dla przykładu: ja nie czuję się zaszczuty, bo nie mam powodów (śmiech). A teraz, serio. Nie tylko mężczyźni zdradzają, to raz. Jestem za czystymi regułami gry. Za wiernością, za stabilnością, za współpracą mężczyzny i kobiety w trudnym dziele budowy udanego związku! Nie martwi mnie samopoczucie mężczyzn, którzy zdradzają. Niech przestaną, a ich życie się uspokoi i uładzi.
Czy mężczyzna nadmiernie kontrolowany przez przesadnie podejrzliwą żonę nie odczuje zbyt dolegliwie ukazania się książki "Porady na zdrady"?Problemem takiego męża także nie jest nasza publikacja, ale nadmiernie podejrzliwa żona. W związku z tym, pani pozwoli, że zapytam: jakie przykre doświadczenia sprawiły, że ta żona go kontroluje?! Ach, to jej wina, bo ma klimakterium i się nie leczy? No cóż, gdy żona takiego nieszczęśliwego pana przeczyta nasza książkę - to przecież jemu ulży! Wyraźnie ostrzegliśmy, że nadmierna podejrzliwość prowokuje zdradę - bo nikt nie chce być podejrzewany za niewinność - już woli mieć konkretne powody. Napisaliśmy też wyraźnie, że zaniedbywanie leczenia pokwitania prowokuje najróżniejsze problemy dla kobiety, na czele ze wzrostem ryzyka zdradą - w związku z tym w ramach profilaktyki należy udać się do dobrego ginekologa. Z trzeciej strony: ja wierzę w kobiecy instynkt. Mimo swojego zawodu, rzadko miałem do czynienia z patologiczną - a do tego nieuzasadnioną - nieufnością kobiet. Kobiety zazwyczaj mają rację... No a mężowie z kolei często starają się wmówić chorobę psychiczną żonie, która wpadła na dobry trop. Ostatnia sprawa, każdemu wiernemu mężowi ulży, gdy jego żona przeczyta tę właśnie książkę: ponieważ fachowy instruktaż sprawi, że kontroli w swoim związku będzie dokonywała umiejętnie i dyskretnie. A przecież - co z oczu, to i z duszy, nieprawdaż?

Karolina Wojciechowska

Redakcja poleca

REKLAMA