Poliamoryzm to kontrowersyjny trend seksualny, który niektórzy nazywają jawną zdradą. Na czym polega?

Poliamoryzm fot. Adobe Stock
Poliamoryzm, inaczej poliamoria to nowy nurt polegający na tworzeniu związków, w którym stali partnerzy są otwarci na poznawanie nowych osób i wielokrotne zakochiwanie. Zdaniem poliamorystów nie ma nic złego w miłości do kilku osób i jawnym współżyciu z wieloma partnerami, jednak większość z nas traktuje to jako dewiację.
Poliamoryzm fot. Adobe Stock

Poliamoryzm uznaje, że instytucja małżeństwa i idea monogamii zostały na nas narzucone przez państwo, religię, kulturę, a człowiek w istocie pragnie kochać więcej, niż jedną osobę. Wielomiłość w Polsce nie ma wielu zwolenników, ale za granicą staje się coraz bardziej popularna. W Stanach Zjednoczonych jest już ponad 500 tys. poliamorycznych związków.

Zwolennicy poliamoryzmu

Poliamoryści wierzą w wielomiłość. Uważają, że człowiek ma prawo kochać więcej niż jedną osobę. Zazwyczaj tworzą związki, w którym partnerzy są otwarci na poznawanie nowych osób. Nie rywalizują i nie są zazdrośni o siebie, pozwalają cieszyć się ze szczęścia, które dają im inni. Nie odrzucają starych partnerów, ale szukają też nowych, świeżych doznań.

Takie rozwiązanie pozwala uniknąć wielu dramatów, kiedy jedna z osób zostaje porzucona, gdy partner zauroczy się kimś innym. Tu nie trzeba wybierać, bo daje się przyzwolenie na jawne kochanie kilku osób. Warunek jest jeden – wszyscy w związku muszą o sobie wiedzieć i wzajemnie się akceptować. Trzeba także dbać i troszczyć się o każdego z partnerów w równym stopniu.

Czy chodzi tylko o seks?

Zdaniem poliamorystów – seks nie jest najważniejszy. Oczywiście, pozwala wyzbyć się rutyny w starym związku, ale nie o relacje erotycznie głównie tu chodzi. Ważny jest świeży podryw serca, radość i emocje, które wnosi do związku nowa osoba.

Poliameryści nie chcą być porównywani do swingersów, którzy umawiają się na seks z wybranymi parami. W poliamoryzmie liczy się prawdziwe uczucie, szacunek i odpowiedzialność, którą bierze się za osobę kochaną. Nie są to relacje zwierane „na chwilę”, ale na tak długo dopóki będzie trwać miłość między wszystkimi partnerami. Zdarzają się związki poliamorystyczne, które wyglądają jak wielkie rodziny. Mieszkają razem i wspólnie wychowują dzieci.

Przeciwnicy poliamoryzmu

Większość ludzi nie wyobraża sobie życia ze świadomością, że ich partner kocha kogoś jeszcze. To jak przyzwolenie na zdradę. Jawne zdradzanie się. Jak można twierdzić, że jest się zakochanym i dzielić partnerem z innymi osobami. Nie można tak samo kochać kilka różnych osób, w równym stopniu im się poświęcać, dbać o nich. Takie związki na pewno wcześniej czy później wzbudzają poczucie krzywdy i niechęć do innych wybranków partnera. Stworzenie głębokiej, intymnej więzi możliwe jest tylko z jedną osobą. Prawdziwe szczęście może dać tylko monogamia – oddanie się komuś w całości.

Cesarstwo Rzymskie, w którym propagowano luźne związki i małżeństwa (częściej mężowie niż żony) jawnie się zdradzali, upadło. To samo stało się w liberalnej Starożytnej Grecji i Sparcie. Hipisi również żyli razem w wielkiej komunie, ale też nie przetrwali.

Czyżby poliamoria była więc kolejnym pięknym określeniem na „stare jak świat” zjawisko, jakoby partnerzy mieli potrzebę „popróbować sobie z innymi”? Ludzie są jednak jak zwierzęta – nie licząc wyjątków – uprawiają wielomiłość, tylko jedni skrycie, a inni jawnie.

Więcej na temat związków:
„Tinder służy mężczyznom tylko do jednego! Wiem, bo tak zdradza mnie mój mąż...”
Seks hiszpański - na czym polega + 4 wariacje na jego temat
„Całowanie to nie jest zdrada” - tak uważa co drugi mężczyzna

Redakcja poleca

REKLAMA