Orzechowe ciasteczka z oczkiem - przepis z bloga Przy kuchennym stole

Księga gości na jej blogu pęka w szwach od podziękowań za kulinarne inspiracje. Nas też zainspirowała. Dziś zasiądziemy Przy kuchennym stole Edyty.
Marta Kosakowska / 24.12.2010 22:20

Księga gości na jej blogu pęka w szwach od podziękowań za kulinarne inspiracje. Nas też zainspirowała. Dziś zasiądziemy Przy kuchennym stole Edyty Rosner.

Orzechowe ciasteczka z oczkiem

Składniki:
- 113 g masła w temperaturze pokojowej
- 50 g cukru pudru
- 1 duże jajko (żółtko i białko oddzielnie)
- 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
- 130 mąki pszennej
- 1/8 łyżeczki soli
- 100 g drobno posiekanych orzechów - laskowe, włoskie, pekan (u mnie pół na pół laskowe i migdały)
- 1/2 szklanki gęstej marmolady


W misce utrzeć masło z cukrem na puszystą masę (przez 2-3 minuty). Dodać ekstrakt waniliowy i żółtko, ubijać do połączenia składników.

W osobnej misce wymieszać mąkę i sól. Dodać do masy i ucierać do uzyskania jednolitej masy. Jeśli ciasto będzie zbyt miękkie, schłodzić je w lodówce przez około 30 minut.

W małej misce ubijać białko aż się spieni. Do drugiej miseczki wsypać orzechy (zamiast siekać, starłam je na dużych oczkach w ręcznej maszynce do warzyw).

Z ciasta formować kulki o średnicy 2,5 cm (o wadze 10 g). Obtaczać najpierw w spienionym białku, a potem w orzechach.

Tak przygotowane kuleczki ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia zachowując odstępy wielkości 2,5 cm.

W każdej kulce palcem lub trzonkiem drewnianej łyżki zrobić dołek i wypełnić go gęstą marmoladą.

Blachę z ciasteczkami wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni Celsjusza i piec przez 13-15 minut. Po 5 minutach przełożyć na kratkę i ostudzić.

Na nadchodzące święta polecam orzechowe ciasteczka z oczkiem. Delikatne, kruche ciastka otoczone siekanymi mieszanymi orzechami zwieńczone kleksem marmolady. Jeśli chcielibyście podarować najbliższym słodki podarunek, te ciasteczka, pięknie zapakowane, na pewno ucieszyłyby każdego obdarowanego. Należałoby jednak wówczas podwoić lub potroić ilość składników, bo po spróbowaniu pierwszego ciastka, naprawdę trudno oprzeć się pokusie sięgnięcia po kolejne - mówi Edyta Rosner, autorka bloga Przy kuchennym stole.

 

Od jak dawna blogujesz i skąd pomysł na blogowanie?

 

Bloga kulinarnego piszę prawie od prawie trzech lat, pierwszy wpis zamieściłam w Walentynki, 14 lutego 2008 roku. Aby nawiązać do tego święta ozdobiłam serduszkami z dżemu placuszki ryżowe, które prezentowałam w tym wpisie. Wcześniej zainspirowana blogami kulinarnymi, których wcześniej znałam tylko kilka, moje przepisy ze zdjęciami zamieszczałam na moim pierwszym blogu dotyczącym haftu krzyżykowego. Dopiero później postanowiłam założyć blog, który prezentowałby tematykę tylko kulinarną. W ten sposób łatwiej jest przeglądać i wyszukiwać przepisy, a przy tym udało mi się stworzyć własną książkę kucharską, którą wciąż mogę tworzyć, zmieniać i dzielić się moją pasją z czytelnikami.

Jaką kuchnię preferujesz - gotować i konsumować?


Lubię kuchnię prostą, domową, która nie wymaga wielu wyszukanych produktów. Oczywiście zdarza mi się zaszaleć, zwłaszcza kiedy zabieram się za pieczenie. Kiedyś nie przepadałam za pieczeniem ciastek, chociaż zawsze lubiłam je jeść. Po prostu wydawało mi się, że wymagają bardzo dużych nakładów pracy, a potem znikają ze stołu o wiele szybciej niż ciasto. Jednak teraz, zwłaszcza przed świętami wprost ogrania mnie "ciasteczkowe szaleństwo" - przeglądam przepisy, wybieram i zabieram się za pieczenie. Mój czteroletni synek bardzo mi pomaga, zwłaszcza w wykrawaniu i układaniu ciastek na blasze. Bardzo lubimy w ten sposób spędzać razem czas i ma nadzieję, że kiedyś, kiedy już dorośnie, rodzinny dom będzie wspomniał jako pachnący przyprawami i ciastkami świeżo wyjętymi z piekarnika.

Skąd czerpiesz kulinarne inspiracje?

Najczęściej korzystam z książek i czasopism kulinarnych. Bardzo lubię je kupować, przeglądać, a przy tym planować które przepisy wypróbuję. Mam też bardzo dużą kolekcję przepisów wyciętych lub przepisanych z różnych źródeł. W mojej szafce kuchennej pełniącej rolę podręcznej biblioteczki powoli zaczyna brakować miejsca, ale ja się nie poddaję, miejsce na nowe książki i przepisy zawsze się u mnie znajdzie. Kiedy po całym dniu mam ochotę się odprężyć, siadam przy stole w kuchni i zaczynam oglądać te moje zbiory. Są dla mnie jak dobra bajka na dobranoc. Najlepiej w tej roli sprawdza się "Złota księga czekolady". Po jej obejrzeniu zawsze mam bardziej kolorowe i słodkie sny.

Oglądasz programy kulinarne, masz swoje kulinarne guru?

Nie mam takiej osoby, którą mogłabym nazwać swoim kulinarnym guru. Kiedyś bardzo lubiłam oglądać program "Podróże kulinarne Roberta Makłowicza". Pilnie śledziłam każdy odcinek, a nawet nagrywałam, żeby zdążyć spisać składniki. Do tej pory mam te przepisy i czasem z nich korzystam. Wtedy był to chyba jedyny program tego rodzaju, a teraz programów kulinarnych jest bardzo dużo, ale nie mam swojego ulubionego.

Fot. przystole.blox.pl

Redakcja poleca

REKLAMA