Mój facet unika seksu

Szczęśliwy związek, my: młodzi, piękni, zakochani. Życie erotyczne intensywne i co najważniejsze satysfakcjonujące obie strony. I nagle budzę się któregoś dnia i dociera do mnie, że dalej jesteśmy młodzi, piękni, szczęśliwie zakochani – tylko to życie erotyczne już jakby inne. A w zasadzie nie tyle inne, co po prostu go mniej. Dużo mniej. A przecież facet ponoć może zawsze i wszędzie.
/ 11.10.2010 07:30

Szczęśliwy związek, my: młodzi, piękni, zakochani. Życie erotyczne intensywne i co najważniejsze satysfakcjonujące obie strony. I nagle budzę się któregoś dnia i dociera do mnie, że dalej jesteśmy młodzi, piękni, szczęśliwie zakochani – tylko to życie erotyczne już jakby inne. A w zasadzie nie tyle inne, co po prostu go mniej. Dużo mniej. A przecież facet ponoć może zawsze i wszędzie.

Wtedy się zaczyna. Analizowanie, myślenie, zastanawianie się: a dlaczego, po co, z jakiego powodu takie zmiany ? Myślenie o tym zaczyna w pewnym momencie frustrować, nie radzę sobie z problemem - więc sięgam do internetu z nadzieją, że znajdę historię podobne do mojej, że czegoś się dowiem, coś zrozumiem. Zaraz pewnie mi ktoś zarzuci: trzeba rozmawiać, było spytać faceta, a nie się zamartwiać i grzebać po sieci. Tak, oczywiście, ja to wszystko wiem. Tyle, że ciężko rozmawiać na tak delikatny temat. Nie wiem jak zacząć, nie chcę, żeby Mój Facet odebrał to co mówię jako wyrzut, nie chcę, żeby pomyślał, że mi z nim źle albo, że nie jestem zadowolona z naszego związku – w końcu związek to nie tylko seks, prawda ?

Przeszukiwanie sieci niewiele dało - mniej więcej wszędzie podane te same przyczyny: stres, kłopoty zdrowotne itp - ogólnie rzeczy, które mogę odrzucić już na wstępię. Analizuję więc dalej, myślę aż w końcu wpadam na "genialny" pomysł: nie pociągam już Mojego Faceta, nie podobam Mu się, te kilka kilogramów sprawiło, że pewnie się mnie brzydzi. I zaczyna się kolejny etap: męczenie i zadręczanie siebie, że to moja wina, że po prostu jestem paskudna i zaniedbana (choć obiektywnie rzecz biorąc nie jestem). W pewnym momencie już nie daję sobie rady z problemem; nie mogę przestać myśleć o tym, że może Mój własny Facet się mnie brzydzi i dlatego nie sypiamy ze sobą już tak często jak kiedyś. W końcu nie wytrzymuję, zarządzam poważną rozmowę dotyczącą naszego życia seksualnego. Są moje łzy i usilne przekonywania ze strony Mojego Lubego, że to nie tak, że nic z tego co sobie wymyśliłam nie ma odniesienia w rzeczywistości, że po prostu mamy mniej możliwości i niestety czasu i to jest jedyny powód jaki przychodzi Mu do głowy.

Oddycham z ulgą. W końcu niezmiernie miło się dowiedzieć, że to nie jest kwestia obrzydzenia. I kolejny raz okazuje się, że rozmowa jest lekarstwem na wszystko, a facet nie zawsze jest "chętny i gotowy" – i wina niekoniecznie leży w nas, kobietach.

Redakcja poleca

REKLAMA