Faceci też lubią anal!

Czasy, w których mężczyzna za napomknienie o jego odbycie walił prosto w nos krzycząc, że nie jest gejem, powoli odchodzą w zapomnienie. Bo panowie heteroseksualni zaczynają doceniać przyjemności analne…
/ 30.09.2011 06:59

Czasy, w których mężczyzna za napomknienie o jego odbycie walił prosto w nos krzycząc, że nie jest gejem, powoli odchodzą w zapomnienie. Bo panowie heteroseksualni zaczynają doceniać przyjemności analne…

Ponoć mówi się o tym w męskich kółkach zainteresowań, o ile wylana zostanie odpowiednia ilość alkoholu. Zaczyna się od „lasek”, potem jest o seksie, w końcu można się dowiedzieć, że „jak dziewczyna wydoi ci prostatę, to jest szałowo”. Cytat. I wielu kumpli ponoć przytakuje głowami.

Fizjologicznie i erotycznie to ma oczywiście wielki sens. Stymulacja analna u mężczyzny pozwala w bezpośredni sposób pobudzać prostatę, która jest wybitnie unerwiona i działa jak nasza damska łechtaczka. Mówiąc wprost - orgazm z palcem w pupie może wystrzelić mężczyznę w kosmos, o jakim jeszcze nie słyszał. Czemu więc tyle w tym kontrowersji?

Otóż panowie do swojego odbytu mają stosunek zgoła inny niż do klejnotów, które chętnie by wystawiali i wtykali gdzie popadnie. Jeśli mówić o niechęci niektórych pań do analu, to u mężczyzn jest to w dużej mierze wstręt - bo wiąże się z homoseksualizmem, kojarzy z prywatnością toaletowych posiedzeń, a co najgorsze, daje kobiecie niepokojącą władzę penetracji. A dziewczyna ze skórzanym pasem, na którym umocowane jest fioletowe dildo to już czasem powód do nocnych koszmarów.

Na szczęście, nie trzeba zaczynać od takiej perwersji. Zwykłe intymne pieszczoty bez sztucznych penisów, polegające na delikatnym dotykaniu odbytu partnera językiem czy naślinionym palcem to jeszcze nic co nadwątlałoby męską dominację, a już źródło wielkich przyjemności. Jeśli z biegiem czasu on nabierze ochoty na powolne zagłębianie się w czeluści ciemnych rozkoszy, to tylko się cieszyć. Może kiedyś sam poprosi o dildo. Bo tak jak mycie naczyń czy gotowanie nie są wcale niemęskie, tak samo ochota na więcej intensywnych doznań nie stoi w sprzeczności z byciem ogierem sypialnianym.

Naturalnie, całe zjawisko wciąż owiane jest tabu i mało kto chce się publicznie przyznać do poszukiwań męskiego punktu „G”. Są pewne statystyki w Stanach Zjednoczonych, które wskazują, że wśród dwudziestolatków 11% mężczyzn potwierdza, że miało analne doświadczenia, ale są to liczby trudne do zweryfikowania. W języku angielskim pojawiło się już tymczasem nawet słowo, które oddaje ideę pobudzania prostaty przez odbyt, bez homoseksualnych odniesień - to „pegging”.

Wszystkich nieprzekonanych, acz zainteresowanych panów zachęcam gorąco do położenia się w negliżu na brzuchu i zaproszenia partnerki do zabawy w kotka i myszkę, w mysiej dziurce. Na uspokojenie fobii przytaczam zaś oficjalną seksuologiczną opinię, według której o orientacji seksualnej decyduje nie forma aktu erotycznego, ale płeć partnera.

Czytaj też: Analingus - wyrafinowane pieszczoty analne

Redakcja poleca

REKLAMA