Dziwne seksualne przypadki - forum We2.pl

Seksualne życie z natury nie jest proste, bo kobieta i mężczyzna (nie wspominając o dwóch kobietach) mają wrodzoną tendencję do stwarzania między sobą problemów. Bywa jednak tak, że w sypialni robi się naprawdę zagadkowo…
/ 16.11.2010 07:10

Seksualne życie z natury nie jest proste, bo kobieta i mężczyzna (nie wspominając o dwóch kobietach) mają wrodzoną tendencję do stwarzania między sobą problemów. Bywa jednak tak, że w sypialni robi się naprawdę zagadkowo…

Trzy opowieści prosto z naszego forum. Każda inna, każda utkana pytaniami: Czy to normalne? Czy tak może być? Co mogę zrobić? Bo też pewnie chętniej szukamy pomocy na anonimowym forum niż u doświadczonego seksuologa. Tymczasem wystarczy przeczytać te trzy przypadki, aby uświadomić sobie jak skomplikowana i ciemna bywa ludzka intymność, jak trudno jest coś komuś doradzić, jeśli nigdy nie byliśmy w tej samej sytuacji.

Mam 17 lat, a mężczyzna, z którym się spotykam 36 lat. Są takie sytuacje, że rozmawiamy, oglądamy TV i w pewnym momencie on kładzie się na plecach i lekko rozchyla nogi - ja już wiem, czego on oczekuje i co powinnam zrobić. On nic nie mówi - czeka... dopiero, gdy ja długo nie reaguję, to mi przypomina, co mam zrobić. Ale wiem, że to go drażni, dlatego staram się nie dopuszczać do takich sytuacji. Całe moje relacje z nim nie są ani wulgarne ani przepełnione agresją. On mnie szanuje, jedynie jest stanowczy…

Czy tylko mnie nasuwa się pytanie, co siedemnastolatka robi z facetem, któremu bliżej czterdziestki niż matury? Niby miłość nie zna ograniczeń wiekowych, ale na pierwszy rzut oka, to nie wygląda jak miłość. Bo też właśnie czy niedojrzała jeszcze, pełna wątpliwości dziewczyna, która nie miała szans na przeżycie kawałka dorosłej love story ma coś do zaoferowania mężczyźnie, który ze społecznego punktu widzenia powinien mieć żonę i dwójkę dzieci? Poza seksem oralnym. Co skłania mózg takiego pana do „spotykania się” z licealistką? Penis? Skryte nastoletnie żądze? Gdyby był przyzwoity, ograniczyłby się do pornografii.

To pytania, na które należałoby odpowiedzieć, zanim przejdziemy do sedna problemu, czyli tego, w jakim system seksuologicznym facet może sobie nagle rozłożyć nogi i oczekiwać powinności. Egocentrycznym braku wrażliwości?

Mam 40 lat i jestem bardzo atrakcyjną osobą, po rozwodzie z powodów finansowych. Cztery lata temu poznałam faceta. Starszy trzy lata ode mnie, przystojny, inteligentny, dobrze sytuowany. Wprowadził się do mnie, bardzo dużo mi pomaga we wszystkim, dobry, uczynny itd. same superlatywy.
Przez pierwsze pół roku układało się między nami w łóżku dobrze, choć mogłoby być lepiej.
Liczyłam, że nasze życie intymne się poprawi, ale było coraz gorzej. Przestał go interesować seks. Nie kocha się ze mną już cztery lata. Wielokrotnie z nim rozmawiałam - milczał albo odpowiadał, że to z powodu pracy, jaką wykonuje, że działa szkodliwie na niego, ale to się zmieni, pójdzie do lekarza i będzie dobrze. Tak wyglądają nasze rozmowy co pewien czas przez te cztery lata. Nic nie robi w tym kierunku.
Wielokrotnie próbowałam się do niego zbliżyć - seksowna bielizna, dotykałam go, chciałam pieścić, ale zawsze wymawiał się jakimś bólem albo zmęczeniem. Gdy nie dawałam za wygraną, to kazał mi przestać, gdy nawet doszło do wzwodu. Prosiłam ostatnio, żeby się wyprowadził, bo mam kogoś i spotykam się z nim (kłamałam) po to tylko żeby zrobił coś w tym kierunku i rozwiązał problem w jedną lub drugą stronę. Bezskutecznie - nie kocha się ze mną i nie chce się wyprowadzić. Nie ukrywam, że zależy mi na nim i chciałabym żeby wszystko było normalnie. Dwie myśli mam albo jest innej orientacji albo jest impotentem.

Zawsze zastanawiali mnie ludzie, którzy rozwodzą się ze względów finansowych, a w trzech najważniejszych cechach partnera umieszczają dobre usytuowanie. No, ale problem niby leży w nim. Co się mogło stać? Czy to jest w ogóle związek? Rekapituluję: ona chce, żeby on się wyprowadził, bo się z nią nie kocha, on sprzedaje jej kosmobzdury i ciągle z nią mieszka. Owszem, są przecież typy aseksualne, ale po co udawał na początku? Żeby znaleźć ciepły kąt za piecem? Niby są pary, które się kochają, nie kochając się fizycznie, ale wtedy ona nie powinna być tak sfrustrowana, jeśli to tylko partner - przyjaciel. Tymczasem ona chce, żeby było normalnie, seksualnie. A może dla niego seks nie jest normalną sprawą?

Im więcej się myśli o tych dwóch ludziach, tym większe jest wrażenie, że gdzieś tu kryje się jakiś fałsz. Ktoś jest nieszczery. Komunikacja zupełnie nieskuteczna. Coś jak dom bez piwnicy.

Jesteśmy z moją dziewczyną 3 lata. Oboje jesteśmy swoimi pierwszymi partnerami. Od początku współżycia ona ma problemy z orgazmem... a nawet gorzej. Kiedy atmosfera robi się miła, wszystko idzie powoli w dobrą stronę jednak jej żadne pieszczoty nie sprawiają przyjemności. Jeśli jestem paluszkiem w środku, to zazwyczaj nie reaguje - sama przyznaje, że czuje, że jestem w środku i nic więcej. Czasami zachowuje się ja by coś czuła i zaczyna się ruszać i tu jest sedno problemu - ona zaczyna się dziwnie zachowywać. Nagle traci zupełnie ochotę, mimo tego iż jest wilgotna. Po prostu mówi, że juz nie chce; czasami wręcz odwraca się ode mnie. Rozmawialiśmy na ten temat wiele. Jednak ona nie chce próbować żadnych pozycji, najchętniej by się położyła i tyle. Jeśli już dochodziło do czegoś, że wytrzymywała do mojego orgazmu, to był taki dziwny seks, bo ja bym chciał by ona czerpała z tego jak największą przyjemność, bo ona jest dla mnie w życiu najważniejsza. Mówiła, że w dzieciństwie przewróciła się i coś tam jej się stało w myszkę, krew z niej płynęła i może wtedy coś się stało. Mówiła, że za bardzo nalegam, ale potem cierpliwie czekałem chyba z pół roku i było to samo. Mówiła, że boi się wpadki to dwie gumki proponowałem. Mówiła że... różne wersje były, chociaż wydają mi się wymyślone po części...”

Powiecie, że to akurat nic dziwnego, bo kobiety bywają oziębłe. Guzik prawda. Oziębłość nie jest normalnością ani przykrą cechą charakteru. To raczej zwykle głęboki problem psychologiczny, którego najcieplejszy, najukochańszy, najbardziej wrażliwy partner może nie rozwiązać. Bo co innego kobiecy foch i zmienne nastroje, a co innego strach, niechęć, wycofywanie się ze zdrowej, pięknej i rozkosznej relacji. Pytanie ile kobiet tak cierpi odcinając brutalnie najbardziej czułą część człowieczeństwa, jakim jest pełna psychiczno - fizyczna miłość.

Bo prawie na pewno to przypadek uleczalny, jeśli zlikwiduje się prawdziwą przyczynę strachu, skrępowania czy poczucia winy. Najgorsze, że nie chcemy szukać pomocy lekarza, a partnera zapychamy dziwnym opowieściami. A na to naprawdę nie zasługuje nikt, kto kocha i kto pragnie sprawić ci przyjemność. I pewnie ten ktoś w końcu się tym zmęczy, kiedy stwierdzi, że nie umie pomóc w żaden sposób. Bo to taki idealny sposób jak udusić miłość.

Redakcja poleca

REKLAMA