Dlaczego mężczyzna płaci za seks?

Nie ukrywajmy: bo rzadko który nie może mieć go za darmo. Fenomen prostytucji, a zwłaszcza zwierzęcego, przedmiotowego seksu kwitnie jednak przecież od tysięcy lat.
/ 24.05.2012 06:32

Nie ukrywajmy: bo rzadko który nie może mieć go za darmo. Fenomen prostytucji, a zwłaszcza zwierzęcego, przedmiotowego seksu kwitnie jednak przecież od tysięcy lat.

Badania przeprowadzone na 2,5 tysiącu dorosłych Brytyjczyków o średniej wieku 34 lata dowiodły, że 1 na dziesięciu mężczyzn płacił choć raz w życiu ze seks, 43% z nich będąc w tym czasie w stałym związku z kobietą. Z moralnego obowiązku dodam, że 20% z nich zaraziło się poważną infekcją weneryczną typu chlamydie, syfilis czy rzeżączka.

Jest ryzyko zdrowotne, jest wydatek i nawet jest jeszcze całkiem spora szansa, że swoim zachowaniem zrujnujemy udany związek albo dzieciństwo Bogu ducha winnego potomstwa. Co w takim razie jest po drugiej, przeważającej stronie?

Bo z prostytutką można wszystko
Dlaczego mężczyzna płaci za seks?Jedna teoria głosi, że mężczyznom idzie o wszystkie te rzeczy, które chcieliby zrobić, ale w domu nie mają odwagi. Czyli niby tchórzostwo, acz na mój gust całkiem uzasadnione, bo też nie każdą żonę chce się bić pejczem po pupie i nie każda mama z trójką dzieci ma ochotę na seks analny. Co innego, że niejedna kobieta sama fantazjuje o brudnej, wulgarnej miłości i może na propozycję rozłożyłaby ochoczo nogi. A może w kochających się związkach to po prostu nie funkcjonuje tak dobrze? Inna teoria mówi o ochocie dominacji nad kobietą – sprowadzenia jej do roli seks-przedmiotu, płatnej niewolnicy, sponiewieranej ofiary, lalki, z którą można zrobić wszystko. Dlaczego mężczyzn miałoby to ekscytować? Bo emancypacja zagroziła ich społecznej pozycji, bo żona ma w szufladzie wibrator, a w szafie kochanka, bo w pracy się nie układa i chociaż w burdelu można pobyć trochę szefem. To oczywiście pewne przedłużenie problemów psychologicznych z samym sobą i swoim poczuciem wartości, ale jakaś część tej pogoni za dominacją prawdopodobnie jest w psychice większości panów. Sado-masochistyczna sesja z partnerką mogłaby tu pewnie wiele rozładować, ale znowu – nie każda partnerka chętna i nie każda pasuje do roli.

Bo żona zawiodła
Są też powody typu rozczarowanie pożyciem czy jego totalny brak wywołujący rosnącą frustrację i agresję, a także niechęć do podejmowania wysiłków. Bo kobiecie – partnerce należy zapewnić rozkosz, bo trzeba dbać o jej humory i samopoczucie, bo trzeba się liczyć z faktem, że dziś nie ma ochoty. A prostytutka „ma ochotę” na seks zawsze, nie marudzi i jest chętna na wszystko. Psychologowie uważają wręcz, że wielu z panów nie czuje się na siłach tworzyć związku obarczonego zobowiązaniami, kompromisami, utratą swobodnego stylu życia. Dlatego wybierają raczej płatny seks.

Czy to patologia?
Zależy od motywów i skutków. Jeśli płatny dziki seks traktuje się jako rozrywkę, oderwanie od szarej, niesatysfakcjonującej rzeczywistości i nikt na tym hobby nie cierpi, ani nie staje się ono jedynym pomysłem na życie intymne, to trudno mieć coś przeciwko. O ile nie jest się księdzem czy feministką. Jeśli jednak w grę wchodzi obsesyjne uwikłanie, czerpanie przyjemności z czyjegoś poniżenia czy znieczulanie w ten sposób kłopotów w związku, to zamiast w prostytutkę lepiej zainwestować w psychologa.

Oczywiście, z punktu widzenia kobiety, seks za pieniądze jest pojęciem zdecydowanie pejoratywnym, z kilku prostych względów. Bo się boimy tej wyuzdanej gotowej na wszystko i nie wymagającej niczego konkurencji, ale także dlatego, że ciężko sobie wyobrazić aby jakakolwiek normalne niewiasta współżyła z kierowcami ciężarówek z dobrej woli i własnej przyjemności. A nie ma, moim zdaniem, nic smutniejszego niż zdanie sobie sprawy, że tak wspaniała rzecz jak seks nie ma dla kogoś nic wspólnego z uczuciem, radością i satysfakcją.
 

Redakcja poleca

REKLAMA