7 zasad kobiecej rozkoszy...

… a wszystkie skupione na malutkim fragmenciku naszego ciała, który nie bez przyczyny nazywa się łechtaczką. Bo tu, drodzy panowie, leży właśnie klucz do sukcesu.
/ 25.04.2012 07:54

… a wszystkie skupione na malutkim fragmenciku naszego ciała, który nie bez przyczyny nazywa się łechtaczką. Bo tu, drodzy panowie, leży właśnie klucz do sukcesu.

I choć oczywiście recept na sprawienie kobiecie radości jest znacznie więcej – od bukietu kwiatów po szukanie legendarnego punktu G z analnym dildo w drugiej ręce – tak naprawdę za orgazm odpowiedzialna jest u nas przeważnie łechtaczka i z nią to należy się zaprzyjaźnić. Apel ten skierowany jest nie tylko do mężczyzn poszukujących wskazówek, ale także do kobiet, które niestety same nie zawsze wiedzą jak sprawiać sobie choć odrobinę zasłużonej dziennej rozkoszy.

7 zasad kobiecej rozkoszy…

Fot. Depositphotos

Dlatego właśnie naszych siedem złotych reguł

1. Pierwsza zasada to, że nie ma żadnych sztywnych reguł. Co pobudza świetnie Zosię, może irytować wręcz Olę, więc tak naprawdę trzeba kobietę (siebie) najpierw dobrze poznać, a potem metodą prób i błędów rozszyfrować jej ulubione techniki. Pamiętajmy wszak, że w stymulacji łechtaczki chodzi nie tyle o szybkie doprowadzenie do orgazmu, co o przyjemność która trwa… Nawet więc, jeśli ona będzie musiała dokończyć dzieła sama, tak naprawdę liczy się droga!

2. Dobre nawilżenie. Łechtaczka lubi tarcie, ale nigdy na sucho. I choć można polegać na ślinie pożądliwego kochanka, na pewno lepszym wyjściem jest duża ilość lubrykantu na bazie wody. Wrażenie długotrwałej śliskości to już samo w sobie wspaniałe intymne uczucie!

3. Nie uderzać w sedno. Większość pań tak naprawdę nie przepada za dotykaniem samej łechtaczki – 8 tysięcy zakończeń nerwowych bywa zbyt wrażliwe na każdą formę dotyku. Zwykle preferujemy pieszczoty dokoła, z zaciskaniem warg sromowych, pośrednim stymulowaniem guziczka przyjemności. Niektóre panie mają wręcz ulubioną stronę stymulacji…

4. Znaleźć melodię. Dobry kochanek wie, że na łechtaczce trzeba grać jak na instrumencie. Potrzeba znaleźć odpowiednie tempo, techniki szarpania czy uderzania, zmieniać rytm, powracając wciąż z refrenem. To trudna sztuka, ale twarz kobiety zwykle dość jasno pokazuje czy nuta jest fałszywa…

5. Technik jest wiele. Im więcej ich wykorzystasz, tym większa szansa, że orkiestra naprawdę zagra, pozostając przy muzycznych porównaniach. Czy to więc palce czy język, ważne aby różnicować sposób dotyku – pocieranie, poklepywanie, pociąganie, łaskotanie, wibrowanie, cmokanie, naciskanie…

6. Odpowiedni porządek rzeczy. Pieszczot łechtaczki nie można zostawiać na deser, bo zrobi się z nich musztarda po obiedzie. Dla kobiety pobudzenie to warunek wstępny do zwilgotnienia, a dopiero wtedy penetracja pochwy ma sens. Nawet więc, jeśli jesteś w gorącej wodzie kąpany, pohamuj konie i najpierw przygotuj ją do przyjęcia gości.

7. Z fantazją. Mózg kobiety do orgazmu potrzebuje wielu bodźców i sama tylko stymulacja łechtaczki, nawet w najlepszym wykonaniu, może nie wystarczyć. Pozwól jej więc zamknąć oczy i odpłynąć w krainę fantazji, a jeszcze lepiej podkręć sam klimat szepcząc do ucha brudne scenariusze czy grzeszne komplementy. Film erotyczny też może pomóc.

Redakcja poleca

REKLAMA